Mój wakacyjny plan nauki włoskiego

plan nauki włoskiego

Wiadomo powszechnie, że szewc bez butów chodzi, a nauczyciel języków zwykle nie ma zbyt wiele czasu na naukę kolejnego języka, choćby i bardzo chciał. Wakacje to dla mnie najlepszy moment na nadrobienie zaległości, uzupełnienie braków, spokojne powtórki i bezstresową naukę czegoś przyjemnego, na przykład języka włoskiego.

Jeżeli chcesz wiedzieć, jak językowiec podchodzi do własnej samodzielnej nauki języka, zobacz jaki plan nauki włoskiego założyłam dla samej siebie na te wakacje. Od razu zaznaczam, że włoskiego uczę się już od jakiegoś czasu i na co dzień pracuję z nim pod okiem specjalisty. Ale… No niestety, trzeba się przyznać: była przerwa, są braki. Zamierzam je w te wakacje nadrobić.

Przynajmniej pół godzinki każdego dnia

Najważniejsza jest systematyczność. Cokolwiek robimy – czytamy, rozwiązujemy zadania gramatyczne, powtarzamy słówka – jeżeli robimy to okazjonalnie, bo raz sobie przypomnimy, a raz nie, efekty wcale nie będą zadowalające.

Aby uniknąć momentów „Ups! Zapomniałam!” lub „Ups! Nawet nie wiadomo jak minęły dwa tygodnie od czasu, kiedy ostatnio miałam styczność z językiem!”, wyznaczam sobie konkretny moment w ciągu dnia. Wystarczy pół godzinki wieczorem przed położeniem się do łóżka. Codziennie, tak żeby nie robić przerw, nie czynić precedensu, nie zapomnieć, a za to wytworzyć u siebie dobry nawyk. 

Kiedy zaczynam? Nie od poniedziałku. Nie od powrotu znad morza. Nie od imienin babci. Zaczynam dzisiaj.

Powtórka gramatyki

Włoski jest językiem łatwym… z pozoru. Ma stosunkowo niski próg wejścia. Wymowa jest relatywnie prosta dla Polaka, ogarnięcie podstawowych zasad gramatycznych nie przysparza szczególnych problemów, a wyluzowani (i wdzięczni, że nie gadasz do nich po angielskiemu) Włosi bardzo doceniają tych kilka zwrotów, które wydukasz podczas wakacji jako początkujący „makaroniarz”.

Dosyć szybko zaczynają się jednak schody: liczba czasów, jakie trzeba znać, zamiast maleć rośnie, dochodzą zdania warunkowe, potem nieszczęsne congiuntivo, verbi pronominali… Wszędzie końcówki fleksyjne do wkucia na pamięć. I do tego nawet na wyższych poziomach wciąż mogą ci się kompletnie pochrzandolić rodzajniki (określone, nieokreślone… ból głowy gwarantowany).

To wszystko wymaga powtórzenia. Wybieram metodę tradycyjną. Zasiądę nad działami gramatycznymi z Parla e Scrivi. Jednocześnie będę zerkać do mojego podręcznika Il Nuovo Progetto Italiano. Dołożę do tego tłumaczenie zdań z Włoski w tłumaczeniach: Gramatyka i Włoski w tłumaczeniach: Sytuacje od polskiego wydawnictwa Preston Publishing.

Tłumaczenie piosenek

Analizowanie i tłumaczenie piosenek to coś, co uwielbiam w praktycznie każdym języku. Na tapecie tego lata będą artyści, których znam i lubię, jak Lorenzo Jovanotti, czy raper Caparezza. Ale poszukam także czegoś nowego.

Co robię z tekstami piosenek? Drukuję pojedynczą piosenkę (nie biorę się nigdy za zbyt duże porcje tekstu, bo to przytłaczające i zniechęcające do jakiejkolwiek pracy). Piosenkę drukuję zawsze w więcej niż jednym egzemplarzu. Na jednym robię notatki: wypisuję znaczenie słówek i zwrotów, podkreślam fajne struktury gramatyczne itp. Pozostałych wydruków używam do zrobienia własnego tłumaczenia. Kiedy mam więcej wolnego czasu i dobry nastrój, bawię się tekstem, tak aby uzyskać rym i rytm jak najbardziej podobny do oryginału (w końcu przecież jestem z wykształcenia tłumaczem – wiedzieliście o tym?).

Oglądanie filmów

Jeszcze dzisiaj usiądę do zrobienia listy włoskich filmów i seriali, które mogę obejrzeć w te wakacje.

Prawdopodobnie wrócę do Suburry, jednego z moich ulubionych seriali. Grający w tym serialu świetny (i przystojny) aktor Alessandro Borghi zachęca do obejrzenia innej netfliksowej pozycji z jego udziałem: Sulla mia pelle  – napewno zobaczę w najbliższym czasie.  Zabiorę się wreszcie za serial Baby (polski tytuł to Rzymskie dziewczyny) traktujący o młodocianych prostytutkach, do którego przymierzam się już od kilku miesięcy. Mocno kusi także włoski serial fantasy Luna Nera, który może nie cieszy się szczególnie pozytywnymi recenzjami, ale język włoski + czarownice to dla mnie widowisko nie do przegapienia.

A jak już się wciągnę w oglądanie seriali… to z pewnością internety podpowiedzą mi co jeszcze ciekawego mogę dodać do mojej listy.

wakacyjny plan nauki wloskiego

Czytanie

Również czytania nie zabraknie w moim wakacyjnym planie nauki włoskiego. Nie zamierzam jednak być chorobliwie ambitna. Odpuszczam sobie literaturę piękną i wszelkie opasłe tomiszcza, przy których czytaniu musiałabym sprawdzać w słowniku co drugie słówko. 

Jest coś, co mogę zrobić bezproblemowo i bezboleśnie w zasadzie każdego dnia: czytanie ciekawych blogów i niusów. Wybieram tematy lekkie i niewymagające wielkiego wysiłku: strony o modzie i kulturze. Wracam też do regularnego śledzenia jednego z najlepszych znanych mi blogów o marketingu Ninja Marketing – tak ten fenomenalny blog jest po włosku!

YouTube

Brak zeszytu i ołówka? Brak jakiejkolwiek książki? To wcale nie stoi na przeszkodzie nauce. Wystarczy przecież YouTube – pełen lekcji w zasadzie każdego języka, w tym oczywiście i włoskiego.

Lekcje w pełnym tego słowa znaczeniu możecie sobie zafundować śledząc kanał One World Italiano, na którym Veronica i inni nauczyciele ze szkoły językowej mieszczącej się w Cagliari pomogą wam z włoskim na różnych poziomach: od podstawowych po całkiem zaawansowane.

Mój ulubiony kanał jest jednak prowadzony przez kogo innego. Learn Italian with Lucrezia to okazja do spotkań z rodowitą rzymianką, która w naturalny i ciekawy sposób opowiada o swoim języku i różnych jego aspektach: zarówno wytłumaczy Trapassato Prossimo czy poda najbardziej przydatne włoskie kolokwializmy, jak i pogada o percepcji Włoch i Włochów w popkulturze. Ten kanał jest naprawdę superciekawy.

Na deser funduję sobie od czau do czasu porcyjkę Giallo Zafferano. Nie jest to co prawda kanał przeznaczony dla osób uczących się języka, a po prostu włoski kanał kulinarny, gdzie w każdym odcinku pojawia się przepis na inne danie. Zalety: mnóstwo włoskiego gadania i możliwość  nauczenia się fajnych oryginalnych przepisów np. na tiramisù lub cannoli.

Instagram

Jeżeli używasz Instagrama wyłącznie do robienia sobie sweet foci i prezentowania zdjęć z wakacji, opanuj się natychmiast i sprawdź, czego się możesz z tego serwisu nauczyć. I to zupełnie za darmo!

Również i tutaj przybywa cennych nauczycielskich profili z ciekawymi i obszernymi wpisami językowymi oraz bardzo fajnymi relacjami dotyczącymi tak języka, jak i kultury krajów, które nas interesują.

Jeżeli chodzi o włoski, to wcale nie trzeba szukać daleko. Na naszym polskim instagramowym podwórku znajdziemy genialny profil Mówię Po Włosku, prowadzony przez nauczycielkę włoskiego, która nawet najtrudniejsze zwroty potrafi przedstawić w formie prostych czytelnych obrazków. Jeżeli uczysz się włoskiego, koniecznie kliknij przycisk Follow na jej profilu 😉

Początkującym (i nie tylko) kursantom włoskiego polecam również profil I’m Italish, który regularnie publikuje sympatyczne grafiki ze słówkami. Trochę bardziej zaawansowani będą mieli mnóstwo uciechy ze śledzenia włoskojęzycznych memów na profilu TML.

Wszystkim polecam genialny profil Lucrezii Oddone, tej samej, która prowadzi wspomniany przeze mnie wyżej kanał na YouTube. Na Istagramie Lucrezia pokazuje Włochy i swoje miasto – Rzym – z perspetywy lokalsa, opowiada o języku, kulturze i … podaje świetne przepisy na koktajle 😉

Pamiętnik po włosku

Zupełnie nie pamiętam, gdzie ten pomysł kiedyś wynalazłam, ale … To działa! 

O ile czytanie blogów i oglądanie filmików, tak na YouTubie, jak i na Netfliksie, to ćwiczenie biernej znajomości języka, o tyle nawet jeżeli nie mamy z kim akurat w danym języku pogadać, możemy zawsze spróbować coś napisać. W ten sposób poćwiczymy czynną znajomość języka i damy sobie szansę aktywizować te wszystkie słówka, które gdzieś zasłyszeliśmy i wynotowaliśmy  oraz struktury gramatyczne przerabiane „na sucho” w ćwiczeniach.

Pisanie obcojęzycznego pamiętnika wcale nie musi być jakimś ogromnym przedsięwzięciem ponad nasze możliwości. Można prowadzić blog o swoich zmaganiach z językiem – ambitne, przyznajcie sami. Można też, tak jak ja, pójść po najmniejszej linii oporu i założyć zeszycik, w którym zapisujemy każdego dnia jedno zdanko. Dlaczego tylko jedno zdanko? Znam siebie i wiem, że postawienie sobie celu ponad miarę może się źle skończyć, bo nie będę miała czasu, ochoty, nie będę miała akurat nic do powiedzenia… Jedno zdanie jest porcją w sam raz: jeżeli nie mam nic ważnego do zapisania, zanotuję co jadłam na obiad i też będzie dobrze. A jeżeli będę miała ochotę napisać więcej niż jedno zdanie, również nic nie stoi na przeszkodzie.

W każdym razie pisanie nawet jednego zdania dziennie w języku, którego się uczymy, to przecież 30 własnych zdań miesięcznie, prawie 400 zdań rocznie. A to już całkiem fajna i rozwijająca porcja aktywnej nauki. 

Uczynienie zobowiązania

Postanowienia postanowieniami, ale dopóki istnieją tylko w naszej głowie, jakoś tak mało nas zobowiązują, prawda?

Pracując ze swoimi uczniami zauważyłam, że spisanie własnego planu działania bardzo pozytywnie wpływa na ich motywację. A zwłaszcza, kiedy ten plan spisują w obecności innych. Tak właśnie, zobowiązania uczynione na piśmie mają dla nas dużo większą wagę, niż te czynione ustnie.

Sądzę, że spisując swój plan nauki włoskiego tu, przed tobą i klikając za moment przycisk „Publikuj” czynię przed całym światem zobowiązanie, z którego po prostu nie da się nie wywiązać 😉

A ty? Jakiego języka będziesz się sumiennie uczyć w te wakacje?

Jeżeli chcesz ułożyć naprawdę skuteczny plan nauki włoskiego lub po prostu wiedzieć więcej o projektowaniu własnej nauki języka, aby podejść do niej metodycznie i w jak najkrótszym czasie zobaczyć satysfakcjonujące efekty swojej pracy, koniecznie rzuć okiem na mój artykuł o tym jak planować naukę języka. Jeżeli już teraz wiesz, że w nauce pomoże ci planer, koniecznie zajrzyj TUTAJ.

Chcesz wiedzieć więcej i być na bieżąco z wszystkimi moimi radami, pomysłami, podpowiedziami, projektami oraz promocjami? Koniecznie polub mnie na Facebooku i Instagramie.

Skomentuj

Może Cię również zainteresować...

Jaka powinna być cena lekcji angielskiego

Jaka powinna być cena lekcji angielskiego?

Bez względu na to czy szukasz lekcji języka angielskiego dla siebie lub dla swojego dziecka, czy takie lekcje oferujesz, jeżeli czytasz ten artykuł oznacza to, że zastanawiasz się jaka właściwie powinna być cena lekcji angielskiego albo innego języka nowożytnego. Czego

Czytaj »

Może Cię również zainteresować...

Dlaczego warto kontynuować naukę języka podczas wakacji

Dlaczego warto kontynuować naukę języka podczas wakacji?

Oto Zbyszek. Zbyszek od kilku miesięcy systematycznie i sumiennie szlifuje swoje umiejętności językowe. Z każdą kolejną lekcją, każdym przeczytanym artykułem i każdym przesłuchanym podcastem Zbyszek dysponuje coraz szerszym zasobem słownictwa, coraz lepiej ogarnia gramatykę, coraz więcej rozumie z seriali na Netfliksie i

Czytaj »
jakie popełniasz błędy podczas planowania nauki

5 błędów, które popełniasz podczas planowania nauki

Ślęczysz godzinami, zarywasz noce, codziennie wkuwasz słówka, rozwiązujesz niezliczone ćwiczenia, wydajesz cenne monety na coraz to nowsze kursy, podręczniki i apki… A porywających efektów nauki jak nie było tak, nie ma. Wymarzony hiszpański wciąż na poziomie mocno podstawowym, egzamin z

Czytaj »